W przedostatnim poście wspominałam, że pracuję nad moim pierwszym większym wyzwaniem szydełkowym. Dzisiaj będzie właśnie o tym. Udało mi się w końcu skończyć swoją pierwszą w życiu serwetkę zrobioną szydełkiem. No i muszę koniecznie pochwalić się, że przy okazji nauczyłam się czytać ze schematów :) Wcześniej to była dla mnie czarna magia, teraz większość schematów jestem w stanie odczytać - to już nie są hieroglify :P
Myślałam, że największą trudność sprawią mi podwójne słupki, tym bardziej przerabiane razem. Chwilę musiałam się nad tym zastanowić, ale jakoś poszło. Gorzej było z pikotkiem, niby wiedziałam, jak go mam wykonać 3 oczka łańcuszka, wbić się w pierwsze oczko i zakończyć oczkiem ścisłym. Fajnie i prosto brzmi, ale jak przyszło co do czego to już nie tak wesoło było. Tym bardziej, że akurat ta serwetka zakończona jest samymi pikotkami - więc wyobraźcie sobie jak musiałam być przerażona. Podchodziłam do tego kilka razy. Co ja się nagłowiłam, jak to zrobić, prułam kilka razy bo nie wyglądały te moje pikotki najlepiej, ale za którymś razem załapałam o co chodzi i dalej już jakoś poszło.
Serwetkę muszę jeszcze przeprasować, ale koniecznie chciałam jak najszybciej ją pokazać, więc jest ciut wygnieciona. Użyłam cieniowanego różowego kordonka, a ponieważ moja siostra bardzo lubi ten kolor, podaruję jej tą serwetkę. Nie jest zbyt duża, bo ma ok. 22 cm średnicy, ale myślę, że spokojnie pod wazonik wystarczy.
Dla chętnych wzór udostępnię.
Super!!! Ja też nie lubię pikotków, ale one tak ładnie wykańczają brzegi:)))
OdpowiedzUsuńŚliczna wyszła Ci ta serwetka. Jakim szydełkiem robiłaś i jakimi nićmi?
OdpowiedzUsuń