Wybaczcie proszę, że ostatnio mało się odzywałam, ale poprzedni tydzień praktycznie spędziłam w szpitalu, a i po przyjeździe do domu też potrzebowałam chwili na wstępne poukładanie sobie wszystkiego (jeszcze co prawda mi się nie udało, ale to trochę potrwa), a przynajmniej rozpakowanie torby. Ale do rzeczy...
W poniedziałek 14.05 na świat przyszła nasza córeczka. Ważyła 3100 kg, a długa 54 cm. Zważywszy na mój niewielki wzrost, uważam to za duży sukces. Nasza pierworodna była ciut mniejsza :) Niestety, a może i na szczęście urodziła się poprzez cesarskie cięcie. Bardzo chciałam urodzić naturalnie, ale ze względu na zwężoną miednicę cc było bezpieczniejsze.
Teraz wspólnie próbujemy poukładać sobie swój plan dnia, bardzo mnie w tym wspiera mój mąż, za co serdecznie mu dziękuję. Mamy pamiętajmy, że warto angażować od początku naszych partnerów do opieki i pomocy, zyskamy nie tylko chwilę dla siebie, ale także będziemy budować nowe więzi i wzmacniać już te istniejące.
W następnym poście opowiem jak można czuć się po cesarce, trochę o tym czego można się spodziewać w szpitalu i jeszcze kilka innych drobiazgów.
Ach, super! Gratulacje! Jak będzie dalej ładna pogoda za jakiś czas, jak już zechcesz wychodzić na spacerki i będziesz się dobrze czuła, a ja wyzdrowieję (przeklęte przeziębienie) i jeszcze nie urodzę (a może właśnie już urodzę i będzie pięknie już będę chciała wychodzić) to może się umowimy na wspólne spacerowanie? :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią się wybiorę na wspólny spacer :) Na razie jeszcze nie wychodzimy, ale jak zaczniemy to dam znać :) Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Usuń