Filc zawsze kojarzył mi się z tym takim grubym burym materiałem, którego moi rodzice używali do podklejania mebli by nie rysowały podłogi, a babcia z kolei używała go do polerowania pcv - nota bene fajne było takie "jeżdżenie", oczywiście nie za długo, bo nogi bolały. W tej chwili jego znaczenie poszerzyło się i to znacznie. Zachwyca swoimi kolorami, a i jego wykorzystanie wzrosło. Ja dopiero zaczynam przygodę z filcem i to przez przypadek. Zbyt wielu kolorów nie posiadam (w zasadzie 3) i to zaledwie skrawki - pozostałości po jakiejś pracy plastycznej córki, dlatego powstała na razie tylko ta jedna para kolczyków. Użyłam do nich żółtego i niebieskiego filcu oraz drobnych koralików spectra.
Na koniec chciałam się jeszcze pochwalić wygranym candy u Aluny, a oto wspaniałości jakie otrzymałam:
Wszystko jest śliczne i bardzo przydatne :)
uuuu...ale super nagrody zgarnęłaś:) gratuluję.
OdpowiedzUsuńDziękuję też za udział w moim candy :)
Pozdrawiam,
Ania
Dziękuję za udział w moim candy ;) Niedługo wyniki, lecz mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Iw.
Bardzo fajne kolczyki Ci wyszły :) Dla mnie filc to czarna magia, ale lubię oglądać twory z niego :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) dla mnie też stanowi zupełną nowość :)
UsuńJa nigdy nie sądziłam, że cokolwiek przy użyciu filcu może zachwycać hehe a sama w ten weekend wpadłam na wiele pomysłów i przepięknej biżuterii. Póki co zaczęłam od kwiatów :-) Pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuń